Gdzie kasa idzie w błoto?

piątek, 13 sierpnia 2010 09:12

Drukuj

Posłuchać wykładów i skonfrontować wiedzę z praktyką w oborze - okazję do tego mieli hodowcy bydła z województwa podlaskiego podczas konferencji zorganizowanej 16 lutego w Sokołach.

       Na zaproszenie firmy „Trans-Rol" wykłady wygłosili prof. Zygmunt M. Kowalski z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie oraz dr Zbigniew Lach z Ośrodka Hodowli Zarodowej w Osięcinach. Ten pierwszy w swoim wystąpieniu omówił sposoby obniżenia kosztów produkcji mleka. To one, obok ceny uzyskiwanej w skupie, decydują o zysku.
       - Nie znam hodowcy, który nie powiedziałby, że za mleko płacą mu za mało. Ja uważam, że praca przy produkcji mleka jest trudna i wymaga większego wynagrodzenia. Jednak na palcach jednej ręki można by policzyć tych, którzy przyznają, że produkują mleko za drogo. Poza tym nie znam wielu rolników, którzy potrafią określić wysokość poniesionych przez siebie kosztów produkcji mleka. Proszę zapytać samych siebie - za ile ja produkuję litr mleka. Odpowiedzieć jest bardzo trudno m.in. dlatego, że nie ma opracowanych przejrzystych metod grupowania i obliczenia kosztów. Na różnych spotkaniach apelujemy o opracowanie prostej metody, która pomoże we własnych obliczeniach - powiedział Kowalski.
       Prelegent zwrócił również uwagę na straty wynikające z przy gotowania pasz. Jak podawał, aby obniżyć koszty produkcji, musimy nauczyć się wyszukiwać w obrębie prac w naszych gospodarstwach te, które przyczyniają się do powstania kosztów zbędnych lub wręcz strat.
- Należy zwrócić uwagę na marnotrawstwo przy produkcji pasz. Istotną sprawą jest przechowywanie kiszonek. Źle ubita i niewłaściwej wysokości pryzma doprowadza do zagrzewania się kiszonki. W efekcie doprowadzamy do zmniejszonego pobierania paszy. Kiszonki źle ubite są również niestabilne tlenowo. Kiszonki bardzo dobrej jakości przy dostępie tlenu szybko się psują, gdyż zawierają mniej kwasu octowego, który hamuje rozwój drożdży - stwierdził prof. Kowalski.

gdzie_kasa
Prof. Zygmunt M. Kowalski (w środku) namawiał do systematycznego przeprowadzania punktowej oceny kondycji krów w skali BCS. Dzięki temu można uniknąć wielu błędów w odchowie jałówek i okresie okołoporodowym

Kiszonki i tłuste jałówki
       Jako sposób na zagrzewanie kiszonki wykładowca podał opryskiwanie ścian silosu kwasem propionowym. Profesor zwrócił uwagę także na straty wynikające ze złego przechowywania balotów z sianokiszonką. Utrzymywanie ich na trawie doprowadza do przebijania folii przez rośliny oraz sprzyja gnieżdżeniu się pod nimi gryzoni. Innym istotnym błędem jest źle rozdrobniona kukurydza do zakiszenia. Według niego nie odpowiada ona za strukturę fizyczną dawki, ważniejsza jest jej strawność. Mikroorganizmy trawią łodygę kukurydzy jedynie w miejscu przecięcia. Dlatego należy ją maksymalnie rozdrobnić. Istotne jest przy tym uszkodzenie ziarniaków za pomocą dobrych walców.
       Następną przyczyną strat wskazaną przez wykładowcę są błędy popełnione przy odchowie jałówek i brak kontroli kondycji krów oraz jałówek.
       - Tutaj polskiemu hodowcy ucieka w błoto dużo pieniędzy. Najczęstszym grzechem jest stosowanie zbyt bogatego żywienia. Powoduje to pojawienie się zbędnych kosztów. Wynikają one z niepotrzebnie podanej paszy, chorób będących efektem zbyt dobrej kondycji i ich leczenia oraz pieniędzy wydanych na nieskuteczne krycie.
       - Pomiędzy 6. a 12. miesiącem życia jałówki budowane jest wymię przyszłej krowy. Przekarmianie w tym okresie skutkuje obniże¬niem wydajności o 15 do 20% - dodawał Kowalski.
       Profesor podkreślił też, że krowy rasy Phf wymagają intensywnego żywienia. Dlatego reagowanie zmniejszeniem intensywności żywienia na obniżkę ceny mleka w skupie jest poważnym błędem.

       Kolejny wykładowca, dr Zbigniew Lach wyjaśnił, na czym polega profesjonalne doradztwo żywieniowe. Omówił znaczenie raportów wynikowych, które wskazują na wszystkie popełnione błędy żywieniowe. Prelegent nawoływał również do wyrobienia nawyku oceny kondycji bydła oraz do kontroli struktury pasz, zachęcając przy tym do wspólnych zakupów sit do analizy TMR-u (szerzej piszemy o tym na stronie 38. - przyp. red.).
       - Co przeszkadza, aby na wsi „mlecznej" u sołtysa stały takie sita? - apelował dr Zbigniew Lach.

gdzie_kasa_1
Wykłady i warsztaty cieszyły się sporym zainteresowaniem. Dużą grupę stanowili młodzi producenci mleka, co dobrze wróży hodowli bydła mlecznego na podlasiu

W praktyce
       Po zakończeniu części teoretycznej odbyły się praktyczne zajęcia warsztatowe w oborze Agaty i Kazimierza Przeździeckich w Lendowie w gminie Nowe Piekuty. Zajęcia te poprowadzili także prof. Zygmunt Kowalski oraz Zbigniew Lach. Rolnicy mogli tam poznać podstawy określania kondycji bydła. Na własne oczy przyjrzeli się analizie kału wykonywanej za pomocą sit do łajniaków. Profesor Kowalski prezentując tę czynność, zachęcał do jej wykonywania nawet w przypadku braku profesjonalnych sit.
       Takie sito na samej górze może być zastąpione zwykłym metalowym durszlakiem, za pomocą którego możemy przeprowadzić analizę kału krów. Sprawdzając jego strukturę, zwracamy szczególną uwagę na występowanie ziaren kukurydzy i cząsteczek niestrawionej paszy, które świadczą o tym, że krowa zbyt szybko ucieka z pokarmem z przewodu pokarmowego - podkreślał Kowalski.
       Podczas zajęć terenowych prowadzący wykonali również analizę składu pasz skarmianych w gospodarstwie oraz zademonstrowali przesiewanie TMR-u na sitach, sprawdzając procentowy udział poszczególnych frakcji.

Autor: Józef Nuckowski
Źródło: Tygodni Rolniczy, Nr 8/2010

powrót do menu